wtorek, 29 września 2015

Aktualności

  Jeśli ktoś niepokoi się moją rzadką obecnością to... miło mi, bo to znaczy, że często do mnie zagląda :) Dla wytrwałych aktualności:



Oto co mnie ostatnio pochłania: skarpety! Już dawno chciałam jakieś zrobić, a teraz zagoszczą chyba na dłużej - dostałam zamówienie na całkowicie naturalne (koniecznie!) więc prawie od razu pobiegłam do hurtowni i nabyłam po 0,5 kg Himalaya Efsun (ta bielsza) i YarnArt Pure merino (ta kremowa) i zasuwam ;) Na razie robi się druga para (obie nr 43), ale to dopiero początek :)

czwartek, 24 września 2015

Dużo roboty

  ... na drutach oczywiście ;) Ale opłaciło się:






Sweterek jest skończony, jeszcze tylko dwie dziurki pod pachami do zasznurowania i koniec.
Dobrze się robił, wystarczyło 8 dni, w dodatku jest bez żadnych szwów! Proszę oglądać i podziwiać :)
  W czytaniu stara sprawa: "Powroty nad rozlewiskiem" M. Kalicińskiej. W kółko oglądam serial, trzeba wreszcie przeczytać pierwowzór. Poza tym ostatnio gustuję w spokojnych książkach, a te doskonale się nadają.
  Tyle na tę chwilę :)

http://www.makneta.com/2015/09/wspolne-dzierganie-i-czytanie-96.html

wtorek, 15 września 2015

Zakupy...

  Byłam wczoraj w hurtowni pasmanteryjnej po włóczkę w jesiennych kolorach na kołową kamizelkę dla mamy. W sprawach włóczkowych jestem realistką i wiedziałam, że tylko na tym się nie skończy. Oczywiście, że przekroczyłam limit finansowy! Ale czego się nie robi dla świetnej cieniowanej Belli? Jest pakowana po kilogramie więc nie ma możliwości wzięcia mniej... Ups... ;)





Nie byłabym robótkoholiczką gdybym, mając takie zaplecze, nie zaczęła dłubać:




Miałam zrobić zgadywankę która to część swetra, ale to by było za łatwe... Jak widać, kupiłam też znaczniki, o których myślałam w trakcie ostatniej wizyty w hurtowni. Już się przydają - wskoczyły na druty i pomagają mi przy swetrze :)

czwartek, 10 września 2015

Sroka zobaczyła...

  No żeby Wiewiórożaba jeszcze na doklejkę była sroką... to już trochę w głowie się nie mieści... Ale jest i trudno coś na to poradzić ;) A że jestem sroką robótkową to zobaczywszy rozdawajkę u Miki z zachętą w postaci nagrody jesiennej, nie mogę się powstrzymać...
Biorę więc udział z nadzieją, że szanse będą większe niż w lotku ;)

http://mikarobotki.blogspot.com/2015/09/sodycze-candy-rozdawajka.html

Szczęśliwe spóźnienie =)

  Dobrze, że się spóźniłam z wpisem, bo mam jedną rzecz więcej do pokazania ;)

http://www.makneta.com/2015/09/wspolne-czytanie-i-dzierganie-94.html

Wiem, to trochę oszukaństwo... ale nie zrobiłam tego specjalnie. Jednak przydało się :)


Rzeczami sprzed wydarzenia jest sweter - pierwszy robiony od góry (oczywiście będzie trochę inny niż planowałam) według wskazówek stąd - i książka Pratchetta, która praktycznie przestała być zabawna, a stała się mocno poważna. Przy okazji można się dowiedzieć, że brytyjska służba zdrowia nie różni się tak bardzo od polskiej... Resztę pozostawię z zasłoną milczenia... Kto ciekawy, niech czyta ;)
  Dziś przybyła robótka szydełkowa (na razie zużywam resztki włóczki, ale planuję koc lub dywan, wedle uznania) według tego wzoru i "Lato leśnych ludzi" M. Rodziewiczówny. Książkę wzięłam dziś od mamy, która polecała mi ją od dawna. Panicznie potrzebuję czegoś pozytywnego i jest szansa, że moje nadzieje się spełnią. Przede wszystkim panuje w niej spokój dyktowany porami roku. Dobry kontrast do zamieszania w moim życiu.

  A teraz reszta nadprogramu z dzisiaj: taki oto ogrzewacz na kubek :)


Na górze ozdobiłam go kwiatkami...


... a zawiązywany i przymocowywany do góry ucha jest za pomocą łańcuszka:


Otulacz obejmuje też podstawę kubka. Jedyna "golizna" to ten kawałek, który widać i miejsce pod uchem (czego nie widać na zdjęciach, a niestety już uciekło mi światło...). Jednym zdaniem: ten kubek nie ma nic za uszami - bo za jednym nic się nie ukrywa, a drugiego po prostu nie ma ;)
Włóczka: Himalaya Everyday Rengarenk
Szydełko: 5 mm (H)

  A teraz "idę" zobaczyć co dłubie reszta ;)

środa, 2 września 2015

Coś nowego, coś starego...

  Ja nie za bardzo wiem gdzie podziewa się reszta tygodnia... Dostrzegam prawie same środy...

http://www.makneta.com/2015/09/wspolne-dzierganie-i-czytanie-93.html

Dziś taki uśmieszek wskoczył mi do aparatu:


Jak widać ostatnio skończyłam chustę :) Miałam nie pokazywać nierozciągniętych rzeczy, ale gdybym na to czekała, mogłoby to jeszcze trochę potrwać... A każdy lubi się chwalić, prawda? ;) Wzorek podobny do tego u Pani Robótkowej (tak Ją nazywam), od której czerpię dużo inspiracji i której blog był pierwszym, jaki zaczęłam odwiedzać.

  Co do zielonego (w rzeczywistościżywszy)... Miała być szydełkowa bluzka, nawet zdążyłam ją tu pokazać. Ale stwierdziłam, że nie starczy mi włóczki (pewnie i tak nie starczy, ale to szczegół ;) ), więc będzie bluzka na drutach, czego też chyba jeszcze nigdy nie dokonałam. A żółte (jaśniejsze i żywsze, taki kurczaczek) to nowe. Ma być spódnica lub sukienka.

  A teraz czytanie... tutaj czytane dalej "Kiksy klawiatury", o których pisałam wcześniej, ale napiszę jeszcze ;)
Przy tej książce uderzyło mnie coś, co można by określić mianem syndromu ostatniej książki. Czy sięgnęłabym po nią, gdyby była jedyną książką bez wymyślonych postaci, w dodatku otoczoną świetnymi tytułami zawierającymi starych przyjaciół i nowych znajomych? Nie jestem pewna. Jednak w obecnej sytuacji rzuciłam się na nią i nie żałuję. Myślę, że bardzo dużo bym straciła gdyby nie syndrom ostatniej książki.
  Druga to "Kroniki Jakuba Wędrowycza" A. Pilipiuka. Kilka osób niezależnie mi polecało tę serię, ale nie wiem, czy się przekonam. Był na razie jeden przebłysk więzi między fabułą a mną, zobaczymy co dalej. Inne serie lubię, więc może i ta zaskoczy. Chociaż bimbrownik egzorcysta... zobaczę.
  Tyle na dziś. Mam nadzieję, że ciąg dalszy wcześniej niż za tydzień.