Wiem, to trochę oszukaństwo... ale nie zrobiłam tego specjalnie. Jednak przydało się :)
Rzeczami sprzed wydarzenia jest sweter - pierwszy robiony od góry (oczywiście będzie trochę inny niż planowałam) według wskazówek stąd - i książka Pratchetta, która praktycznie przestała być zabawna, a stała się mocno poważna. Przy okazji można się dowiedzieć, że brytyjska służba zdrowia nie różni się tak bardzo od polskiej... Resztę pozostawię z zasłoną milczenia... Kto ciekawy, niech czyta ;)
Dziś przybyła robótka szydełkowa (na razie zużywam resztki włóczki, ale planuję koc lub dywan, wedle uznania) według tego wzoru i "Lato leśnych ludzi" M. Rodziewiczówny. Książkę wzięłam dziś od mamy, która polecała mi ją od dawna. Panicznie potrzebuję czegoś pozytywnego i jest szansa, że moje nadzieje się spełnią. Przede wszystkim panuje w niej spokój dyktowany porami roku. Dobry kontrast do zamieszania w moim życiu.
A teraz reszta nadprogramu z dzisiaj: taki oto ogrzewacz na kubek :)
Na górze ozdobiłam go kwiatkami...
... a zawiązywany i przymocowywany do góry ucha jest za pomocą łańcuszka:
Otulacz obejmuje też podstawę kubka. Jedyna "golizna" to ten kawałek, który widać i miejsce pod uchem (czego nie widać na zdjęciach, a niestety już uciekło mi światło...). Jednym zdaniem: ten kubek nie ma nic za uszami - bo za jednym nic się nie ukrywa, a drugiego po prostu nie ma ;)
Włóczka: Himalaya Everyday Rengarenk
Szydełko: 5 mm (H)
A teraz "idę" zobaczyć co dłubie reszta ;)
Rodziewiczówna to kiedyś pochłonęłam całą...ciekawe jakie teraz byłyby moje odczucia :)
OdpowiedzUsuńW takim otulaczu kubek na pewno nie zmarznie, a herbata/kawa nie wystygnie - fajniutki jest.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa, Annette :)
OdpowiedzUsuńCo do książki, nie jest ona bardzo ambitna, ale bijący od niej spokój jest dla mnie najważniejszy :)