No proszę, już środa... Czas na okolicznościowy post ;)
Niestety uciekło mi światło...
Lekturę z poprzedniego tygodnia porzuciłam, możliwe, że permanentnie... Zapomniałam, że Falcones umieszcza w swoich książkach opisy damsko-męskie, w których nie gustuję (wiem to z lektury tej książki i innej - "Katedra w Barcelonie").
W tym tygodniu postawiłam na klasykę: "Sen nocy letniej" W. Shakespeare'a. Niesamowita komedia omyłek, jak to u mistrza gatunku. Można się uśmiać i zdrowo wciągnąć.
Co do robótek, stwierdziłam właśnie, że jestem zbyt kreatywna... Wymyślam nowe rzeczy zanim skończę poprzednie... To na zdjęciu to przyszły brązowo-kremowy patchworkowy sweter, zapewne dłuższy. Mam nadzieję, że zbiorę się w sobie i skończę zielone. Na szczęście cały czas idzie do przodu. Jeszcze banerek:
Może następnym razem znów wyciągnę coś z kuferka... Do zobaczenia :)
Kiedyś namietnie czytywałam Szekspira....ciekawe jak by to byo dziś
OdpowiedzUsuńOch, jak pięknie wyglądałby ten patchwork w cieniowanej włóczce. Mam gdzieś w starych gazetkach taki pomysł.
OdpowiedzUsuńjolajka: ja Shakespeare'a uwielbiam. Czasem trafi się na takie smaczki, że z całą rodziną się dzielę :)
OdpowiedzUsuńedi.es: na razie staram się zużywać resztki grubszych akrylowych włóczek. Jedną cieniowaną też zamierzam wpleść :)
Podobnie jak Jola czytałam kiedyś Szekspira. Niestety, poza "być, albo nie być" nic mi w pamięci nie pozostało.
OdpowiedzUsuńRobótka pracochłonna, ja poległam na jednym kolorze ;)Lektura ambitna, szkoda, że nie lubię czytać dramatów. Przede mną lektura "Wiśniowego sadu"
OdpowiedzUsuń