W tym tygodniu na drutach nadal zamówienie skarpetowe - aktualnie numery 40 i 43.
W czytaniu nowe, prościutko z księgarni: "Sosnowe dziedzictwo" Marii Ulatowskiej. Zanosi się na typowo "babską" literaturę, wieje spokojem... Akcja rozpoczyna się odziedziczeniem przez młodą kobietę dworku otoczonego lasem. Chyba książka mi się spodoba. A gdyby nie, cóż, była tania, więc nie będzie szkoda.
Lecę do skarpet, już słyszę jak za mną kwilą ;)
Jakoś nie trafiłam wcześniej na książki, w sensie must have. A jak już raz się minie to później wpaść na siebie. Czytaj i opowiadaj. Skarpetom kiedyś powiedziałam definitywne - NIE! Kończyłam zmagania na jednej skarpecie, a potem to już mi się nie chciało.
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się romantycznie:) A skarpet nie robiłam od lat...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKsiążka dalej wygląda sympatycznie :)
OdpowiedzUsuńA na skarpety hodowałam głód już od jakiegoś czasu i teraz dosyć szybko schodzą z drutów - wychodzi para na 3 dni maksymalnie :)
Fajne skarpetki :)
OdpowiedzUsuńSkarpety na pewno się niebawem przydadzą, a książkę polecam na takie czytanie bez zbytniego zaangażowania - czytałam niedano.
OdpowiedzUsuńŻywicą zapachniało...
OdpowiedzUsuńOj... piękny zapach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za miłe słowa :)
Oj, coś Koleżanko leniuchujesz. Ani robótek, ani wpisów, ani czytania...
OdpowiedzUsuń