środa, 26 kwietnia 2017

Kolorowe zdumienie

  O rety... Serio!? prawie pół roku!? Wydawało mi się, że mniej więcej o połowę krócej mnie nie było... Ale nic to. Wracam!
  Miałam odpoczynek od robótek wszelakich, ostatnio jednak powróciły dawne świry, więc się chwalę :)

Po pierwsze, jestem na wykończeniu serwetki:


Spróbuję w miarę szybko ją skończyć, bo bardzo ciekawa jestem opinii. W finalnej części zaczęłam mieć wątpliwości, czy nie spruć tego wszystkiego... Więc w najbliższym czasie będę prosić o wypowiedzi :)

  Druga rzecz to kontynuacja koca, robionego z kolorowych kwadratów:


Światło jest jakie jest (tzn. pięknie, jednolicie... zachmurzone...), dlatego kombinowałam ze zdjęciem, ale kolory i tak są wyblakłe... Poza brakiem głębi, niebieskie to w rzeczywistości turkuski, a ciemne zielony i brązowy są sporo ciemniejsze i, jak wszystkie, bardziej nasycone.
Pomysł na kocyk wziął się z tej anglojęzycznej strony.

  Zrobiłam też inną serwetkę, ale jeszcze nie jest zblokowana. Jak ją wyprostuję to pokażę :)

  I tak. Niech te migawki wzmacniają ciekawość ;) Do zobaczenia :)

czwartek, 24 listopada 2016

Małe żabki

  W ostatnim czasie skupiłam się na pracach dla najmłodszych. Tym razem malutkie czapeczki:


Lewa i prawa to rozmiar dla noworodków. Środkowa wciśnie się chyba tylko na wcześniaczka. Prawa jest ściągaczowa, bezszwowa. Pozostałe mają szew. Jeśli ktoś zainteresowany takimi lub podobnymi rzeczami, albo może podpowiedzieć, gdzie takie rzeczy można sprzedawać, to chętnie wysłucham =) .

  W czytaniu... no dobra, w słuchaniu "Zjedz tę żabę" Briana Tracy - poradnik, jak radzić sobie z nawałem obowiązków zawodowych, domowych, rodzinnych i chyba wszystkich innych. Polecam, może się przyda =) .



Pozdrawiam =)

środa, 9 listopada 2016

Krótko i drutowato

  Przegapiłam jedno spotkanie... Ale nie próżnowałam =) Ważnym dla mnie wydarzeniem jest to, że wystawiłam męski szalik z poprzedniego posta na sprzedaż! Jeśli komuś się przyda, zapraszam tutaj.

Poza tym zrobiłam sukieneczkę na maleństwo 6-9 miesięcy, tym razem w wersji z krótkimi rękawkami:


Potrzebuje tylko odrobiny pary i guziczków na ramionkach i będzie zupełnie gotowa. Takie małe cudo.
Teraz jestem w trakcie robienia rzeczy dla niemowlaczków, pewnie też na sprzedaż.

  A w czytaniu nadal "Strach mędrca". Nie spieszę się, to nie lektura ;) .


Do zobaczyska =)

środa, 26 października 2016

Męski z liściem

  Coś mi się udało... Mianowicie sprężyć się i skończyć szalik, żebym dziś mogła pokazać Wam zdjęcie całości :]


Duma ma ok. 19 cm szerokości i 130 cm długości. Może pasować do większej ilości ubrań niż przeciętny szalik - taki z niego spryciarz ;) . Tylko kolory są ciemniejsze, tak jak pisałam tutaj. W składzie ma tylko akryl, dzięki temu nie powinno mu zaszkodzić pranie w pralce na delikatnym programie. Jeśli ktoś miałby na niego ochotę, jest na sprzedaż. Proszę o kontakt na adres mailowy komfortownia@interia.pl .

  No... To interesy mamy za sobą, teraz jeszcze dodatek. Moja Mama bardzo lubi jesienne liście, więc postanowiłam zrobić Jej bukiet z pojedynczych liści, żeby mogła je przestawiać według własnego uznania. Oto pierwszy element:


Wymiary to ok. 19x16.5 cm, także zachowuje skalę naturalną. Nie jestem do końca pewna, co to za liść... Kojarzy mi się z klonem, ale kto go tam wie... Wzorek wzięty stąd.

  W czytaniu "Strach mędrca" P. Rothfussa - następna część "Imienia wiatru".


  Pozdrawiam wszystkich i idę łapać się za następne robótki ;) .

czwartek, 20 października 2016

Męskie klimaty

  Szaro dziś za oknem... Na szczęście jeszcze z drzew spoglądają na nas kolorowe liście. I na szczęście każdy robótkowicz może "pokolorować" dzień sobie i innym.
U mnie aktualnie na drutach dominują męskie robótki, więc pstrokacizny nie ma, ale kolorki ładne:


Na zdjęciu zielony nie wyszedł tak żywo jak w rzeczywistości, za to granat nadrabia za oba kolory (naprawdę jest jeszcze trochę ciemniejszy, ma piękną głębię). Z tych dwóch kolorów powstaje szalik ściegiem patentowym, który polubiłam za dwukolorowy, choć zupełnie inny efekt na każdej ze stron:


Świetny efekt daje to prześwitywanie drugiego koloru w tle.
  A na dole zdjęcia pyszni się fragment swetra dla mojego Królewicza. Robiłam go już jakiś czas, ale wychodził za mały... Jakiś czas łudziłam się, że najwyżej ta wersja będzie dla mnie, a Jemu zrobię pasującą. Jednak niedawno stwierdziłam, że szkoda czasu na na takie "może na kogoś będzie pasowało" i sprułam całość. Po ponownym przeliczeniu zabrałam się do roboty od nowa... Po niedługim czasie zrobiłam wstępne mierzenie obwodu i... okazało się, że tym razem był za szeroki... Jak w tej bajce o trzech misiach i złotowłosej: "Ta miseczka jest za duża... Ta miseczka jest za mała...". Tym razem miałam mniej do prucia. Z trzecim razem udało się wreszcie dobrze obliczyć oczka. Uff... Zanosi się na happy end =)

  Książkę na zdjęciu skończyłam już czytać, ale myślę, że warto o niej napisać. To "Psy sprzedaży" Blaira Singera. Autor przedstawia swoją intrygującą teorię, że każdy sprzedawca jest przedstawicielem jednej z pięciu ras "psów sprzedaży" - pit bullem, golden retrieverem, pudlem, chihuahua lub bassetem - albo mieszańcem kilku z nich. Przedstawia cechy każdej rasy, jej mocne strony i zagrożenia, na które musi uważać, a także wskazówki dla szefów zespołów ("treserów"). Ciekawa książka, szybko mi się ją czytało. Polecam zwłaszcza osobom związanym w jakikolwiek sposób ze sprzedażą. Zarówno Paniom, jak i Panom.


  Aż sama jestem ciekawa, co wymyślę w przyszłym tygodniu... Mój robótkowy umysł tak szybko wymyśla nowe rzeczy, że czasem muszę po prostu stanąć i przywołać się do porządku. Inaczej obecne projekty powiększą szlachetne i różnorodne grono UFOków...

czwartek, 22 września 2016

Zakończeń czas

  Jakże piękną środę mamy tego czwartku... ;)
  Przez ten czas, kiedy mnie nie było, bynajmniej nie próżnowałam. Udało mi się skończyć parę rzeczy.
Po pierwsze, świr został skończony!


W sumie pięknie się wpasował na sam początek jesieni. Sama nie wiedziałam, jak ułożą się kolory, a wyszły liście spadające z drzew nad brzegiem rzeki. Trochę gryzie, ale jest ciepły, przyda się na nadchodzące chłody.

  Druga skończona rzecz to zestaw serwetek w kolorze czerwonego wina:


Większa serwetka to inna wersja kolorystyczna tej z poprzedniego posta. Małe mają ok. 17 cm, nadają się pod talerzyki deserowe lub filiżanki ze spodeczkami. Ten kolor przydaje całemu zestawowi szlachetny charakter. Planuję przeznaczyć ten zestaw na sprzedaż.

  Oprócz tego kończę ażurową bluzkę robioną na zamówienie.

  W czytaniu po raz kolejny "Imię wiatru" P. Rothfussa - opowieść o chłopaku, który musi sobie poradzić w życiu po stracie rodziców, o magii, przyjaźni, wrogości, miłości do muzyki i nie tylko... Dla każdego coś miłego. Tym, którym po drodze z fantasy, polecam.



Do następnego razu =)

wtorek, 9 sierpnia 2016

Duma z odrobiną świra

  Postanowiłam dziś napisać post jutrzejszy. Dlaczego? Bo dziś jest tak samo dobre jak jutro! A nawet lepsze, bo na dziś mamy dużo większy wpływ. Zwykle odwlekam różne rzeczy do zrobienia na "właściwy moment" i skutkuje to przekroczonym terminem lub niewykonaniem czegoś w ogóle... Dlatego post środowy ma sens we wtorek =)
  Najpierw pochwalę się kilkoma skończonymi robótkami, żeby nie było, że tylko rozgrzebuję coraz to nowe i sterta UFOków rośnie (no dobra, i tak rośnie, ale w tej chwili akurat staram się zatuszować sprawę ;) ).
Przede wszystkim pod koniec lipca skończyłam kapcie, o których pisałam poprzednio. Oczywiście zapomniałam zrobić zdjęcia obu parom zanim podreptały do nowych właścicieli, ale został mi jeden, będący wzorem na poczet przyszłych zleceń:


Wygląda trochę jak alien, ale głównym celem było dobre trzymanie się stopy - kapeć przeznaczony jest dla dziewczynki z ogromnymi pokładami energii. Chodziło o to, żeby kapcie nie spadały jej podczas zabawy.
  Następna skończona rzecz to moja chluba i duma:


Moja pierwsza i na razie jedyna w pełni autorska serwetka, żadne tam przerabianie cudzego. Wymyśliłam ją jakiś czas temu, teraz zrobiłam kolorystycznie naturalną wersję. Po rozpięciu osiągnęła ok. 31 cm średnicy.
Nie widziałam nigdzie wzorów z zamkniętymi tulipanami, stąd wziął się pomysł. Wyszła delikatna, może trochę nieśmiała wiosenna serwetka. Wydaje mi się, że powinna dobrze wyglądać w wielu wariantach kolorystycznych. Jestem w pełni zadowolona z efektu =) .

  A teraz czas na świeże zewłoki ze współczesnej epoki ;) :


Po kolei:
z prawej próba sprostania komentarzowi Annette ;) pod chłodzącym postem. Okazało się, że jednak powiększenie rozetki nie jest tak proste, jak mi się wydawało... Moja kreatywność nie widziała jescze takich rozmiarów i muszę nad nią chwilkę dłużej pomyśleć... Ale walczę =) .
Z lewej sukieneczka w projekcie na 6-9 miesięczną damę. Spróbuję połączyć dwa wzory, z czego jeden muszę przeskalować, bo robiłam go w wersji 0-3 miesiące. Na razie dzielnie dziergam spódniczkę =) .
Na dole tył mojego swetra - świra z włóczki, którą dostałam od rodziców na urodziny. Sweter będzie kolorowy i kosmaty (36% moheru) - kosmaty kosmita ;) . Szybko przybywa, bo robiony na drutach 7 mm. Przód już w robocie.

  W temacie czytania skończyłam "Bóg zawsze znajdzie ci pracę" i... zaczęłam od nowa, bo stwierdziłam, że warto prześledzić jeszcze raz te 50 lekcji. Poza tym jej lektura mobilizuje mnie do działania, a to bardzo przydatne przy śniadaniu, kiedy zwykle czytam =) .


Jak widać, nie próżnuję.
A teraz idę poznęcać się nad sukieneczką ;) . Miłego tygodnia =)